Gruszkówka zatem w proporcjach następujących:
- 4 gruszki obrane i pozbawione gniazd nasiennych, pokrojone w cząstki,
- 0,5 l spirytusu,
- 0,5 l wody.
Głosy odnośnie cukru na nalewkowych forach różne, przychyliłam się zatem do zdania, że można go dodać na każdym etapie, nie zdecydowałam się też na cynamon, dodam ewentualnie po pierwszym zlaniu. Tylko kiedy to? Skoro już zdążyłam zapomnieć, postawić ją musiałam około 2 tygodni temu... Ustalmy zatem, że 3 miesiące miną w połowie stycznia, wtedy zlać ją trzeba i przefiltrować, i znów odstawić na 3 miesiące... Jak mawiali starożytni - cierpliwość jest cnotą, przechodzimy na czas zimowy (hmm.. może cytrynowy?) A gruszkówką uczcimy przejście na czas letni :)
No to czekamy... |
u nas też zima pokazuje swoje zimne pazurki :)
OdpowiedzUsuńa mnie zrobiło się cieplutko, gdy przeczytałam
wpis na Twoim blogu :)
to bardzo miłe, że mój przepis stał się inspiracją i jeszcze zadziwił swoją kruchością :)))
Oj zadziwił :) i gwarantuję, że będzie gościł w Rozembarku częściej :)
Usuń