niedziela, 4 marca 2012

Biegam bo lubię!

W czwartek, w trójkowej audycji o tym tytule usłyszałam, że osoby, które na zimę zawiesiły bieganie, mogą już  wskakiwać w stroje wyjściowe i ruszać truchtem na poszukiwanie wiosny. Poczułam się zatem w obowiązku. Przyznaję - walczyłam do południa, ale wreszcie uznałam, że faktycznie czas zamienić leniuchowanie w łóżku z gazetą na energetyczną przebieżkę do lasu. W lesie co prawda jeszcze zima - odczuły ją zarówno dłonie, bo pobiegłam bez rękawiczek, jak i nogi - bo buty do biegania niezbyt chciały się trzymać na ścieżce, która przy dzisiejszym jednostopniowym - ale jednak - mrozie, zamieniła się w coś w rodzaju toru bobslejowego. Ale było warto. Zamieniłam ścieżkę na slalom stylem dowolnym między drzewami, z dumą stwierdziłam, że moja kondycja po zimie ma się całkiem nieźle, a dotleniłam się tak, że czułam się jak po dobrej lampce szampana :) Aż się nie chciało wracać. Postanowiłam zatem sprawdzić, czy skoro w zacienionym lesie chowa się jeszcze zima, to może chociaż przed ogrzewanym południowym słońcem domem znajdę jakieś oznaki wiosny. I znalazłam! Nieśmiało co prawda, ale z pełną determinacją zaczęły się budzić... hmm... no właśnie - co to się budzić zaczęło? Pamiętam, że tulipany sadziłam przy werandzie, ale co pod orzechem? Chyba krokusy, ale przekonamy się myślę już niedługo!

Wiosenna straż przednia :)

2 komentarze:

  1. Hej Dorotko :) Tak trzymaj! Ja też poczułem zew wzywający do powrotu na moje trasy biegowe w Krakowie ;) Siwiec

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) no to mnie mobilizujesz tym bardziej :) pozdrawiam!

      Usuń