Dom, dąb, deska dębowa... właściwie słuszny kawał deski, który zamienił się w blat w naszej łazience. A wszystko za sprawą wizji Włodka i jej niespiesznej, ale za to mistrzowskiej realizacji. Pomysł dojrzewał długo, potem chwilę dojrzewał projekt, drzewo na szczęście dojrzałe było i jego obróbka w rękach naszego sprytnego stolarza Kazimierza poszła super sprawnie. Potem jeszcze chwila leżakowania, lakierowania, matowienia, znów malowania, i jeszcze raz i jeszcze, aż wreszcie po weekendowej nieobecności zastałam łazienkę odmienioną. I napatrzeć się nie mogę :)
|
Voila! |
|
Z jednej strony... |
|
...i z drugiej :) |
|
En face widać dokładnie kształt, nieregularnie wycięty, ale regularnie zaokrąglony :) |
|
I jeszcze dębowe zbliżenie :) |
W kolejce czekają jeszcze półki do kompletu, klaruje się też pomysł na lustro. Ehh.. i pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu zamiast wygody panowała wygódka :)
Fju fju :)
OdpowiedzUsuńPs. śniliście się mi ostatnio; Ty, Włodek, Michał i inne niezidentyfikowane bliżej osobniki; jeździliśmy na rowerach :)
To wpadaj - pojeździmy :) masz jeszcze ten twój wszystkokolorowy i swego czasu niezwykle pożądany rower?
Usuń