Jesień przyszła w swych sukienkach, pełnych złota i czerwieni... Lubimy jesień w Rozembarku, lubimy jesień w ogóle. A jeśli jesień, to jabłkowe szaleństwo: pieczemy ciasta, zapiekamy ryż, robimy kompot. Wydaje mi się, że nie tylko my, bo jakoś tak wszędzie jesień pachnie rano mgłą, wieczorem porządkowymi ogniskami na polach, a popołudniami pieczonymi jabłkami właśnie... Zostałam uświadomiona jakiś czas temu, że ten niesiony wiatrem romantyczny jabłkowy zapach jesieni to... produkcja pobliskiego zakładu przetwórstwa owocowego, ale nie szkodzi, wdycham jabłkową jesień z przyjemnością :) A skoro o przetwórstwie mowa, to przejdźmy do rzeczy, oto sposób na jesienne ciasta, ryż, naleśniki i inne jabłeczne dobroci na przykład w środku zimy:
Jabłka na zimę:
-5 kg jabłek,
-3 kg cukru,
-1/2 szklanki octu
Obrane jabłka ścieramy na tarce albo drobno kroimy (my pokroiliśmy), mieszamy z cukrem i octem i zostawiamy na 24 godziny. Następnego dnia smażymy aż się zeszklą i gorące wkładamy do słoików. Trzymają się świetnie i czekają gotowe na czas, gdy przyjdzie nam ochota na naleśniki lub szarlotkę :)
|
A tekst z jesiennej włodkowej piosenki :) |
Smakowite. Dorotko świetne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńDzięki :*
Usuń