W Rozembarku zima cudna. Wczoraj postanowiliśmy więc sprawdzić, czy gdzie indziej jest równie pięknie i równie zimno. Odczekaliśmy, aż samochód rozgrzeje się trochę do słońca i posłusznie odpali, i ubrani w szybernaście warstw polarków wyruszyliśmy w stronę Dukli. Za cel obraliśmy Cergową.
|
Przygodę zaczęliśmy na malowniczo śliskich schodkach... |
|
|
Skosztowaliśmy wody ze Złotej Studni św. Jana... |
|
|
|
...po czym ruszyliśmy w górę :) |
|
Las był pełen uroku... |
|
|
...więc aż się chciało piąć pod górkę :) |
|
Wreszcie dostojne choinki na szczycie... |
|
...i herbata imbirowa z malinami z Rozembarku :) |
|
|
Rozgrzani herbatką i ucieszeni widokiem ruszyliśmy "z górki na pazurki" - łagodnym fragmentem grzbietu biegiem, a stromym... no cóż - uskuteczniliśmy mistrzostwa Beskidu w saneczkarstwie bez sanek. Z wiadomych przyczyn fotografii nie ma. Radocha za to jest do tej pory :)
Czy mi się zdaje, czy ktoś jednak zainwestował w nowy aparat? :>
OdpowiedzUsuńA wyobraź sobie, że jeszcze nie - wydobywam ostatki sił ze starego :) ale mam nadzieję, że już wkrótce faktycznie zaopatrzę się w nowy :)
UsuńW ramach poszerzenia grona komentujących (o czym wspominała Pani H.) dołączę się i ja:
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się relacje z Rozembarku, a muszę się, że nad blogiem z przepisami rozmyślałem i ja, ale wygrało samo gotowanie, a nie pisanie o nim i robienie mu zdjęć ;)
Pozdrowienia dla całej ekipy :)
Siwiec
Dziękujemy!!! a Ty może się jeszcze raz nad blogiem zastanów, bo doszły i do mnie słuchy (...wiadomo, za sprawą Pani H.) że gotujesz świetnie - może bym coś podpatrzyła?
UsuńNo właśnie, może we dwie uda nam się Go przekonać :D:D Bo ja nie chcę nic mówić, ale z jego zdolnościami to jak z Yeti : wszyscy wiedzą, że istnieje, ale nikt go nie widział :P
UsuńOooo Hołosyniuk, oooo wypraszam sobie. Ci co nie mieszkają w obcych krajach to mieli możliwość próbowania, proszę Klimka zapytać, Kendys, Kabula... I proszę Siwca pod włos nie brać ;)
UsuńSiwiec
Kendys, Klimka i Kabula łatwo przekupić. Dla mnie liczą się tylko fakty! Najlepiej poparte jakimiś dowodami. Mogą być zdjęcia lub przepisy podpisane własną krwią :P
UsuńWiecie co? w ramach złagodzenia konfliktu zapraszam na pacyfistyczną konfrontację w Rozembarku :) zamiast rozlewać krew, rozlejemy jakąś naleweczkę i urządzimy pojedynek na przepisy... co wy na to?
UsuńNo nie wiem Dociu, nie wiem. Ty ostatnio kosztowałaś mojej tarty cytrynowej, ja Twojego ciasta marchewkowego i lecza, a czy ktoś kosztował coś Siwca?? ;)
UsuńPrzyszła mi do głowy cięta riposta - ale się w 2012 staram być kulturalny ;)
UsuńJa do Rozembarku zawsze, nalewkę również zawsze, ale coś mi się przypomina Dorotko, że ostatnio rozmawialiśmy na temat Was w Krakowie ;)
Pamiętam, pamiętam, pomysł nabiera mocy ustawowej, więc bądź czujny :)
UsuńA propos nalewki, składam wniosek o wpis na blogu o nalewce cytrynowej !!!
UsuńBardzo fajna relacja! Wycieczkę z pewnością można zaliczyć do udanych. Mroźna pogoda ma tę zaletę, że słońca jest pod dostatkiem i nie chce się siedzieć w domu...
OdpowiedzUsuńMnie podoba się zwłaszcza ten święty lód u zdroju równie świętego :)
:) a wiesz, że ta woda - jak na taki mróz wokoło - nie była wcale zimna?
UsuńMagia miejsca :)
OdpowiedzUsuń